I Ogólnopolski Zlot Morsów, 14-15 lutego 2004 r.
Od pomysłu do imprezy minęły zaledwie trzy tygodnie. To wystarczyło, żeby skrzyknąć amatorów zimowych kąpieli z całego kraju. Przyjechały morsy z Krakowa, Kędzierzyna Koźle, Raczek, Gdańska, Gdyni, Sopotu, Bobolic, Bydgoszczy, Poznania, Leszna, Dygowa, Elbląga, Gorzowa Wielkopolskiego, Katowic, Koszalina, Mysłowic, Olsztyna, Swarzędza, Włosienicy, Zabłudowa i Zielonej Góry. Wystarczyło, by zadbać w najdrobniejszych szczegółach o wszystkie ważne elementy organizacyjne.
W Zlocie uczestniczyło 122 Morsów z 22 miejscowości, w tym 29 kobiet. Najliczniej reprezentowany był Gdańsk. Jednoosobową reprezentację miało Leszno.
Najstarszym morsem mieleńskiego Zlotu był 70-letni Piotr Dudek, emerytowany marynarz z Gdyni, najmłodszym 8-letni Marcin Stanisławski z Bobolic. Obaj panowie otrzymali, ufundowane przez Elżbietę Reck – przewodniczącą Rady Gminy, nagrody książkowe.
Choć damom nie wypada zaglądać w metrykę, najstarszą spośród pań uczestniczką Zlotu była Bożena Zalewska-Flont, lekarz z Gdańska, która wyglądała młodziej co najmniej o 15 lat, a figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna młódka.
Najliczniejszą „morsią” rodziną, która podczas Zlotu zażywała morskiej kąpieli było rodzeństwo – Tomek, Natalka i Albert – z którym kąpał się tato Tomasz Wywioł. Mama kibicowała z plaży.
Dla osiemnastu osób niedzielna zimowa kąpiel w Mielnie była pierwszą w życiu.
Wśród kąpiących się, jak przystało dobrym gospodarzom, znaleźli się: Zbigniew Choiński, wójt gminy i Jarosław Szelest, sołtys Mielenka. Kąpała się również Margretha Iwger z zaprzyjaźnionej duńskiej gminy Hvidebak.
Okazało się, że wystarczy dobry pomysł, by w środku zimy o Mielnie usłyszała cała Polska. By pozytywnie zadziwić i przy okazji rozpropagować jeden ze sposobów na długie i zdrowe życie. Niech żałują, którzy nie byli.
Dostrzegli nas
I Ogólnopolski Zlot Morsów w Mielnie odnotowały liczne rozgłośnie radiowe, dwukrotnie Telewizja Polska w ogólnopolskim wydaniu Panoramy (TVP2). W wielu gazetach – regionalnych i ogólnopolskich – pojawiły się wzmianki lub dłuższe, całostronicowe artykuły. Poniżej przedstawiamy fragmenty niektórych.
Gazeta Wyborcza, 16 lutego 2004: „Na zdrowie!”
Powietrze ma 4 st. C a woda tylko 2. Mimo to na plaży setki gapiów. Między nimi 120 osób w strojach kąpielowych oraz czapkach i rękawiczkach. Do Mielna przyjechały morsy. Od rana w niedzielę do Mielna ciągnął sznur samochodów. Nadmorska miejscowość przeżywała oblężenie jak w środku lata. Pokonanie 12-kilometrowego odcinka z Koszalina do Mielna zajmowało 40 minut. Wszystko przez I Ogólnopolski Zlot Morsów. (…)
– Świetna impreza – potwierdza Bożena Monczyńska z Elbląga, mors od ośmiu lat. Możemy się poznać i popływać w Bałtyku.
Głos Koszaliński, 16 lutego 2004:
Wójt Zbigniew Choiński jako jeden z pierwszych wbiegł do lodowatego Bałtyku. Towarzyszyła mu setka innych morsów – uczestników pierwszego mieleńskiego Ogólnopolskiego Zlotu Morsów. (…)
Henryk Szklarczyk z krakowskiego Klubu Morsów „Kaloryfer” kąpie się w wodzie o jednostopniowej temperaturze (…)dlatego, że lubi to niesamowite uczucie „po”, które według jego słów porównać może tylko do seksu.
Kurier Szczeciński, 16 lutego 2004: „Morsy poszły w morze” Mielno 2004. Z estrady dobiega rozgrzewająca muzyka jazzowa, w takt której ubrani ciepło ludzie powtarzają ćwiczenia aerobiku lub rytmicznie podrygują. Na wszystkich czeka darmowa grochówka, którą można zjeść w przerwie między tańcami i licznymi konkursami z nagrodami. A wszystko to dzięki inicjatywie Hilarego Kabscha, redaktora naczelnego „Gazety Mieleńskiej” (…)
Dotychczas nie było w Polsce tak masowej, jak w Mielnie, imprezy dla morsów.
Głos Pomorza, 16 lutego 2004 r.: „Zimowe Acapulco” Wyczyn obserwowało z plaży kilka tysięcy okutanych w zimowe stroje turystów. (…)
Wszyscy uczestnicy Zlotu, którzy wskoczą do morza otrzymają pamiątkowe certyfikaty – zapewnia Ryszard Waluś, szef Koszalińskiego Klubu Morsów. Certyfikat mors otrzymywał za to, że „Nie bacząc na trudy ośmielił się wziąć udział i dzielnie uczestniczył (…) i hartował ducha i ciało podczas morskiej kąpieli oraz swoją postawą udowodnił, że Mors potęgą jest i basta”.
Trybuna, 27 lutego 2004: „Morsowanie”
Nie znajdziesz morsa, który nie powie, że takie kąpiele to coś wspaniałego, że dodają zdrowia, hartują, podnoszą poziom optymizmu. Hobby jak każde inne, jak skoki na spadochronie, czy zbieranie znaczków (…)
Nie ma chyba innego sportu, w uprawianiu którego bierze udział cały organizm. Gdy ciało drży, to pracują mięśnie nóg, rąk, ale także te w środku. „Latają” wątroba, serce, płuca – mówi Wojciech Szamrej, lekarz i mors.
Głos Pomorza, 20-22 lutego 2004: „Na zimnej fali”
Roześmiani, rozkrzyczani, roztańczeni i – co za wstrętny pomysł – rozebrani ludzie płci obojga powoli zalewają kilkudziesięciometrowy fragment plaży. Na gwizdek, oznajmiający południe, wskakują do wody. Lipiec, sierpień? Odwracamy głowę i patrzymy na kilka tysięcy szczelnie okutanych ludzi, którzy z niedowierzaniem patrzą na to widowisko. (…)
My, opatuleni i marznący – zerkamy na tych ludzi z niedowierzaniem. Ale przyznajmy to uczciwie – zerkamy na nich również z podziwem i zazdrością. (…)